poniedziałek, 29 lipca 2013

Cztery pokolenia i co dalej?


Rodzina królewska w Wielkiej Brytanii (a szerzej rzecz ujmując – Zjednoczonym Królestwie) liczy sobie cztery pokolenia. Wiemy już, że "Royal Baby" zyskało imiona George Alexander Louis, i jest obecnie na miejscu trzecim w kolejce do tronu. Czy aby jednak na pewno? Zastanówmy się, jak będzie wyglądała sprawa sukcesji.

Królowa Elżbieta II ma już 87 lat, a na tronie zasiada od 1952 roku. Niedawno świętowała tzw. Diamentowy Jubileusz, czyli 60. rocznicę swojego panowania. Jej dzieci to – w kolejności urodzeń – Karol, Anna, Andrzej i Edward. Spadkobierca tronu, książę Karol, zasłynął za sprawą skandali związanych z jego małżeństwem z Dianą Spencer oraz posiadaniem kochanki, Camilli Shand. Książęce małżeństwo zakończyło się rozwodem w 1996 roku, a Karol został odsunięty na tor boczny. Przez wiele lat opinia publiczna odnosiła się do niego wrogo, dopiero niedawno Karol zyskał na popularności. W 2005 roku książę poślubił swoją dawną kochankę, co samo w sobie świadczy o rewolucji, jaka dokonała się na dworze królewskim.

Drugą osobą w oficjalnej kolejce do tronu jest syn Karola, książę William. Urodził się w 1982 roku, ukończył Eton, a następnie studiował na St. Andrews, najstarszym uniwersytecie szkockim. Książę ukończył również akademię wojskową w Sandhurst i brał udział w operacjach militarnych w różnych rodzajach sił zbrojnych. Książę William został następnie oficerem RAF (siły lotnicze) i został przeszkolony jako pilot helikoptera. W 2012 roku stacjonował na Falklandach przez sześć tygodni, a jego służba dziwnym trafem zbiegła się z 30. rocznicą wybuchu konfliktu argentyńsko-brytyjskiego (jak wiemy dobrze, brytyjskie siły zbrojne złoiły tyłki Argentyńczykom i odzyskały wyspy). W 2011 roku książę William poślubił Catherine Middleton, a dwa lata póżniej doczekał się wspomnianego wcześniej syna.

Obecnie cała uwaga mieszkańców Zjednoczonego Królestwa, Wspólnoty Narodów, oraz chyba całego świata skupiona jest na malutkim Jerzyku oraz jego rodzicach. Są ku temu powody... Premier brytyjski, David Cameron, na początku tego roku zapowiedział, że obywatele brytyjscy będą mogli wypowiedzieć w sprawie dalszej przynależności Zjednoczonego Królestwa do Unii Europejskiej w referendum, a samo głosowanie zapowiedział na "nie później niż koniec 2017". Nie trzeba być geniuszem, aby powiązać ze sobą fakty. Wnuk Elżbiety II uzyskał wykształcenie, zdobył doświadczenie militarne oraz przekroczył 30. rok życia. Trudno nazwać do młodokosem czy nieopierzonym szczeniakiem. Jest obecnie żonatym człowiekiem, ojcem prawnuka królowej. Sam książę, jego rodzina i cały dwór królewski od kilku lat bardzo systematycznie pracowali nad wizerunkiem "Drugiego w Kolejce". Powód takie postępowania jest jasny – drugi ma się stać pierwszym.

Książę Karol jest zbyt stary, a jego osoba jest nadal niezbyt dobrze postrzegana, aby został kolejnym królem. Brytyjczycy najprawdopodobniej zagłosują za wyjściem z UE, która jest wstrząsana kolejnymi kryzysami. Skoro referendum zostało przewidziane na 2017 rok, można przypuszczać, iż Elżbieta II abdykuje w przeciągu najbliższych 24 miesięcy. Prawdopodobnie przywołane zostaną względy zdrowotne (problemy z podróżowaniem itp.), a w tym wieku człowiek naprawdę traci siły i sprawność. Któż lepszy jako następca niż młody książę William? Kiedy obejmie on tron, będzie miał do dyspozycji kilkanaście miesięcy, by wykonać wszystkie rundy honorowe po dworach królewskich i pałacach prezydenckich na świecie. Młody król będzie czynnikiem jednoczącym społeczeństwo w było nie było kryzysowej sytuacji, a zarazem gwarantem pokojowego i stopniowego "wypisania" się UK ze struktur unijnych. Książę Karol będzie natomiast wspierał dyskretnie swojego syna i służył mu radą i opieką.

Brytyjczycy wstępujący do UE zachowali wiele rezerwy. Wywalczyli sporo koncesji dla swojego kraju, a prawdziwie mistrzowskim posunięciem było zachowanie własnej waluty. Jest rok 2013 i zdaje się, że Brytyjczycy "wyssali" już odpowiednio dużo z Unii Europejskiej i nie widzą cienia szansy na jakiekolwiek dalsze profity. Nie miejmy bowiem złudzeń – mieszkańcy Wysp Brytyjskich są pierwsi w robieniu interesów, kiedy przynoszą im korzyści. I są również pierwsi, którzy porzucają tonący okręt. Taka bezwględność i brutalność w uprawianiu polityki i prowadzeniu interesów zapewnia im bogactwo i niezależność.

Opuszczenie UE przez Wielką Brytanię będzie ogromnym ciosem dla tego tworu, gdyż – jest to chyba jasne dla wszystkich – kraj ten pełni rolę zwornika spajającego całą konstrukcję. Łatwo sobie wyobrazić, co stanie się, kiedy zabraknie w UE Anglików: Niemcy i Francuzi rzucą się sobie do gardła, a sytuacja temu sprzyja, ponieważ za Francją – w sensie fizycznym – znajdują się pogrążone w kryzysie i niezdolna do zorganizowanego działania Portugalia i Hiszpania, a Niemcy nie muszą obawiać się praktycznie bezbronnej Polski. I tak oto narodziny "pierwszego prawnuka" najprawdopodobniej doprowadzą do ogólnoeuropejskiego konfliktu. Oby tylko był on konfliktem politycznym, a nie militarnym.