1. Wprowadzenie
W tym roku kalendarzowym będzie miało miejsce wdrożenie właściwego etapu operacji „podręcznik wieloletni”. Uczniowie klasy IV szkoły podstawowej, klasy I gimnazjum oraz klasy I szkoły ponadgimnazjalnej po raz pierwszy zetkną się z książkami które zgodnie ze zmianą wprowadzoną w ustawie o systemie oświaty będą wykorzystywane przez trzy lata. Uczniowie szkoły podstawowej oraz gimnazjum otrzymają podręczniki „darmowe”.
2. O co chodzi?
Od wielu lat rodzice narzekali, że podręczniki szkolne kosztuja majątek. O ile wydatek rzędu 300-400 złotych w szkole podstawowej jest jeszcze do przełknięcia, rodzice gimnazjalistów muszą liczyć się z wydatkiem kilkuset złotych. Sprawa przestaje być zabawna, jeśli mamy dwójkę czy trójkę dzieci, gdyż jednorazowo trzeba wyłożyć ponad tysiąc złotych. W swojej dobrotliwości rząd postanowił ulżyć ciężkiej doli obywateli – a przy okazji zapunktować sobie u nich w roku wyborczym – i znowelizował ustawę o systemie oświaty, skupiając się głównie na podręcznikach. Uczeń ma otrzymać darmowy zestaw podręczników, a ustawodawca przewidział nawet coroczną kwotę na zakup materiałów ćwiczeniowych.
Wyjaśnijmy od razu – te podręczniki NIE są darmowe. Przygotowanie książki, jej druk i dystrybucja kosztują (i to niemało), więc ktoś musi wydawcom za to zapłacić. W budżecie zostały zarezerwowane na to środki – w 2015 roku jest to kwota 290 mln złotych, która urośnie do 529 mln złotych w roku 2021. Ponieważ rząd nie posiada własnych pieniędzy, na wieloletnie podręczniki zrzucimy się wszyscy w postaci podatków.
3. Jak wygląda podręcznik wieloletni?
Nowelizacja ustawy o systemie oświaty wprowadziła dość ważna zmianę. Do tej pory podręcznik szkolny musiał posiadać tzw. numer dopuszczenia (musiał zostać sprawdzony i zatwierdzony do użytku szkolnego przez zespół ekspertów ministerialnych). Numer dopuszczenia obejmował wszystkie komponenty podręcznika, w tym zeszyty ćwiczeń. Również repetytoria, które tak chętnie wykorzystywano w gimnazjach i liceach, musiały posiadać numery dopuszczenia. Po nowelizacji ustawy jedynie sam podręcznik wieloletni będzie musiał posiadać taki numer, a w wszystkie inne materiały będą zwolnione z tego wymogu. Ministerstwo, które wcześniej przydzieliło sobie prawo kontrolowania wszelkich treści podręcznikowych, o dziwo teraz z tego prawa zrezygnowało.
Podręcznik wieloletni z założenia ma służyć trzem kolejnym rocznikom uczniów. W przypadku podręczników do nauki języka angielskiego – bo przecież takie interesują nas na tym blogu najbardziej – oznacza to w praktyce jedną bardzo ważną rzecz: zakaz pisania w książce. Uczniowi nie będzie wolno wypełniać zadań ani dopisywać sobie znaczeń słówek, czy notować na marginesie objaśnień nauczyciela. Książka ma być przekazana kolejnemu rocznikowi w stanie dziewiczym, a za wszelkie uszkodzenia rodzice będą ponosili sankcje.
I podręczniki faktycznie zmieniają swoją postać. Ze stron wydawnictw językowych można już pobrać przykładowe jednostki podręczników wieloletnich. Zmianie uległy wszystkie ćwiczenia polegające na zaznaczaniu właściwych wyrazów czy wpisywaniu brakujących elementów. Uczeń ma udzielić odpowiedzi w zeszycie.
4. Czy zmieni się sposób pracy z uczniem?
Zakładając, że nauczyciel zdecyduje się na pracę z podręcznikiem wieloletnim (nie jest to takie oczywiste, gdyż zmieniona ustawa dopuszcza również inne metody pracy), możemy zakładać, że w szkołach zostaną wprowadzone zeszyty przedmiotowe. Uczeń będzie musiał prowadzić przez cały rok zeszyt, w którym znajdą się notatki i odpowiedzi do ćwiczeń z podręcznika wieloletniego. O ile jestem sobie w stanie wyobrazić prowadzenie zeszytów w szkole podstawowej, mam spore wątpliwości, czy uda się wyegzekwować to u gimnazjalistów. Bierny opór uczniowskiej materii potrafi być ogromny, a zeszyt zawsze może „siem zgubić” czy zniknąć w magiczny sposób.
Przyjmijmy jednak wariant optymistyczny – nauczyciel wprowadza zeszyt do języka angielskiego i udaje mu się to przeprowadzić. I co teraz? Kazać uczniom notować same odpowiedzi? Zeszyt zacznie przypominać klucz do podręcznika. Cóż uczniowi dadzą same słówka, czy fragmenty zdań, albo odpowiedzi bez pytań? Nauczyciel może więc kazać uczniom przepisywać całe zdania, czy wręcz całe ćwiczenia. Będzie to miało dwojakie skutki: po pierwsze, część uczniów będzie protestować czynnie i biernie, gdyż w obecnych czasach napisanie kilkunastu zdań przerasta możliwości przeciętnego ucznia; po drugie, nawet jeśli nauczycielowi uda się zagonić uczniów do przepisywania ćwiczeń, oznaczać to będzie spowolnienie tempa pracy w czasie lekcji. No i w ten sposób zafundowaliśmy sobie konflikt interesów. Na czym on polega?
Obecnie nauczyciele często realizują podręcznik przez półtora roku. Powszechne są praktyki przerabiania dwóch części podręcznika przez dwa lata, lub praca z podręcznikiem przez kilkanaście miesięcy, a następnie przerzucenie się na repetytorium gimnazjalne. Po wprowadzeniu podręcznika wieloletniego zniknie taka możliwość pracy, gdyż urzędnicy założyli, że wszystkie dzieci są identyczne i podręcznik ma być przerobiony w rok. Wszystko jest zgodne z ich logiką, gdyż podręcznik ma być przekazany uczniom z kolejnego rocznika. Nauczyciele stracą więc możliwość elastycznej pracy z książką, natomiast samo tempo prowadzenia lekcji może ulec spowolnieniu. Czyli klasyczny pat: książkę, którą dotychczas przerabiałem w półtora roku mam obecnie przerobić w rok pracując wolniej.
Pewnie niektórzy czytelnicy już wyczuwają instynktownie rozwiązanie tego problemu – uczeń zostanie poproszony o przepisanie ćwiczeń w domu. Na lekcji zadania zostaną rozwiązane ustnie, być może nauczyciel podyktuje krótką notatkę, jednak w imię oszczędności czasu zeszyt trzeba będzie prowadzić w domu.
5. Podręcznik wieloletni a rodzice
Nowelizacja ustawy o systemie oświaty wprowadziła tzw. dotację celową przyznawaną na wyposażenie szkół w podręczniki lub materiały edukacyjne. Przykładowo, w klasach IV-VI jest to kwota 140 złotych na podręczniki na ucznia oraz 25 złotych rocznie na materiały ćwiczeniowe (rocznie na jednego ucznia). Szkoła, kupując podręczniki, nie może przekroczyć tej kwoty. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że w ustawie znalazło się kilka prawdziwie szatańskich zapisów.
W przypadku uszkodzenia, zniszczenia lub niezwrócenia podręcznika lub materiału edukacyjnego, szkoła może żądać od rodziców ucznia zwrotu kosztu tegoż. I teraz ciśnie się na usta pytanie: co to jest „uszkodzenie podręcznika”? Narysowanie jednej kreski? Odruchowe wypełnienie ćwiczenia? Uszkodzenie okładki? Książki mają to do siebie, że noszone do szkoły zużywają się. Dowcipni koledzy mogą książkę porysować lub podrzeć. I co wtedy? Obawiam się, że szkoły mogą– i będą – żądać zwrotu kosztów. Za „darmowy” podręcznik trzeba będzie płacić po raz drugi, tym razem z własnej kieszeni.
Niektórzy rodzice wykażą się zapobiegliwością: skoro uszkodzenie podręcznika wieloletniego będzie skutkować zwrotem kosztów, może lepiej zabezpieczyć się i kupić dziecku drugi egzemplarz książki, w której będzie mogło sobie pisać. Podręcznik wydany przez szkołę odkładamy wtedy na półkę i na koniec roku szkolnego oddajemy go w stanie praktycznie dziewiczym. I tu mamy zarzewie kolejnego konfliktu, gdyż nauczyciel może sobie nie życzyć pisania po książkach, natomiast argument „Ale to mój prywatny egzemplarz” spotka się z kontrą „I tak masz przepisać ćwiczenie do zeszytu”. Widać, że wiele będzie zależało od polityki danej szkoły, czy wręcz danego nauczyciela.
6. A kto za to płaci?
Kolejnym szatańskim zapisem, jaki znalazł miejsce w nowelizacji ustawy o systemie oświaty, jest zmiana wprowadzona w art. 22 ac.1. Cytuję w pełnym brzmieniu (podkreślenie moje):
Uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów mają prawo do bezpłatnego dostępu do podręczników, materiałów edukacyjnych lub materiałów ćwiczeniowych, przeznaczonych do obowiązkowych zajęć edukacyjnych z zakresu kształcenia ogólnego, określonych w ramowych planach nauczania ustalonych dla tych szkół.
Zapis ten, to nic innego jak szach-mat zarówno dla szkoły, jak i rodziców. Z jednej strony uczniowie „mają prawo do bezpłatnego dostępu”, lecz przecież nie oznacza to obowiązku (!) zapewnienia dowolnych podręczników oraz materiałów edukacyjnych i ćwiczeniowych przez szkołę. Z punktu widzenia nauczyciela, to ogromny kłopot, ponieważ nie wolno mu ani prosić rodziców o zakup materiałów, ani nawet go sugerować. A skąd szkoła ma wziąć środki finansowe przekraczające kwotę dotacji? Do tej pory mieliśmy system, który zgrzytał i świstał, lecz pozwalał na zakup ćwiczeń lub przeprowadzenie zrzutki na papier do ksero.
7. Kto będzie wybierał podręcznik wieloletni?
Ustawa stanowi, że zespół nauczycieli prowadzących nauczanie na danym szczeblu edukacyjnym ma wskazać „jeden podręcznik do zajęć z zakresu danego języka obcego nowożytnego”. Mniejsza z tym, że szlag trafia dotychczasową autonomię nauczyciela w kwestii wyboru książki, z której ma nauczać. Sprawy będą się miały jeszcze gorzej. To nie angliści będą wybierać podręcznik do angielskiego.
Kwota, jaką dyrektor szkoły może przeznaczyć na jednego ucznia to 140 złotych w klasach IV-VI oraz 250 złotych w gimnazjum. Z tej kwoty 1% ma stanowić koszt obsługi, więc tak naprawdę będzie to 138,60 zł oraz 247,50 zł. Biorąc pod uwagę różnorodność podręczników publikowanych przez multum wydawnictw, konia z rzędem temu, komu uda się ulepić szkolny zestaw podręczników zadowalający wszystkich nauczycieli (szczególnie w dużych szkołach). Ponieważ wydawnictwa lubią podsuwać gotowe rozwiązania, stanie to, co miało miejsce w zeszłym roku: wydawcy zaoferują pakiety dla klas IV-VI w cenie 138,60, a dla gimnazjów – za 247,50 zł. Dyrektorowi szkoły będzie o wiele prościej „przyklepać” jeden kompletny pakiet dla szkoły niż przebijać się przez różnorodne oferty, próbując zadowolić polonistów, matematyków, anglistów i nauczycieli pozostałych przedmiotów. A co lepsze, ustawa jest w tym względzie wyjątkowo jednoznaczna. Tak, zespoły nauczycieli zgłaszają propozycje podręczników. Tak, rada rodziców musi udzielić swojej opinii. Lecz to dyrektor zatwierdza „zestaw podręczników lub materiałów edukacyjnych obowiązujący we wszystkich oddziałach danej klasy przez co najmniej trzy lata szkolne”. Mało tego, to dyrektor posiada głos decydujący.
Ciekawi mnie też kwestia wyboru podręcznika wieloletniego w szkołach prowadzących nauczanie na różnych poziomach. Niektóre szkoły dzielą uczniów na grupy ze względu na poziom zaawansowania, lecz kto jest w stanie przewidzieć trzy lata naprzód, jacy uczniowie trafią do naszego gimnazjum?
8. Czym to się skończy?
Najbliższy rok szkolny 2015/2016 będzie czasem wielkiego chaosu. Szkoły będą po raz pierwszy przechodziły przez procedurę szkolnego zestawu podręczników, więc okaże się, czy dyrekcje idą na łatwiznę i sięgają po pakiety, nie licząc się przy tym ze zdaniem nauczycieli, czy może będzie jednak miejsce na pewne manewry i dobranie odpowiedniego podręcznika do języka angielskiego.
Od września nauczyciele będą wypracowywać nowe metody pracy. Wielu anglistów ma już świadomość, że trzeba będzie zmienić podejście i obecnie zastanawia się, co robić: wybrać inny podręcznik? pracować tylko na materiałach edukacyjnych i ćwiczeniowych? a może pracować bez podręcznika? Ustawa dopuszcza te możliwości, gdyż jedynym obowiązkiem jest zrealizowanie podstawy programowej. W szkolnictwie wypracowanie nowych metod pracy trwa kilka lat, gdyż jest to proces polegający na bezustannym dopasowywaniu się do ucznia i dostrajaniu do warunków narzuconych przez przepisy. Wielu nauczycieli odkryje, że tempo pracy z klasą spada, więc będzie eksperymentować z nowymi metodami. Czy będzie to oznaczało „przekopywanie” na dom mechanicznych czynności jak osławione „write in your notebook”?