niedziela, 27 czerwca 2010

Słupki cz. 2

Najprostsze wyjaśnienie, dlaczego wyniki z Reading spadają, mogłoby brzmieć tak: bo dzieci i młodzież już nie czytają. Takie wyjaśnienie wydaje się jednak zbyt uproszczone czy nawet prostackie, zwłaszcza jeśli skonfrontujemy je z systematycznie zwiększającą się sprzedażą książek na polskim rynku. Pamiętajmy też o jeszcze jednym zjawisku: o ile dziesięć czy piętnaście lat temu naszym życiem rządziły trzy media (książka i prasa, telewizja i kino, oraz radio), obecnie coraz większy udział zyskuje Internet. Jak łatwo zauważyć, zawartość Internetu to w sporej części teksty, czyli tekst pisany... Próba wyjaśnienia, dlaczego zdający mają takie problemy z rozumieniem tekstów, powinna więc iść w innym kierunku.

Jak już wspomniałem wyżej, nie jestem pewny, czy czyta się MNIEJ. Jestem jednak przekonany, że zwiększyło się zróżnicowanie tekstów, z którymi mamy do czynienia w naszym życiu. Czytamy więcej komiksów, więcej krótkich artykułów w Internecie, a tak naprawdę najczęściej czytamy wpisy na różnych forach, czy komentarze na NK albo pod Demotywatorami. Nasza bezpośrednia pisemna komunikacja przybrała formę skrótowych maili, smsów oraz wiadomości wysyłanych przez GG czy Skajpa. Wzrósł też stopień nieformalności tekstów, z którymi mamy do czynienia. Jeśli miałbym wybrać trzy wyrazy, przy pomocy których scharakteryzowałbym to, co czytamy, wybrałbym: "krótki", "nieformalny" oraz "rozmowa".

Natomiast teksty wykorzystywane na egzaminach językowych – nie tylko tych uniwersyteckich, ale również egzaminach pokroju Nowej Matury, FCE czy IELTS – są dokładnym przeciwieństwem tych cech. Są to teksty dłuższe, napisane językiem neutralnym lub formalnym, które zawierają co najwyżej jedno- czy dwuzdaniowe wypowiedzi potoczne zamieszczone w charakterze cytatu. (Co ciekawsze, nie spotkałem się jeszcze z ćwiczeniem wykorzystującym zapis rozmowy między dwoma lub trzema osobami. Twórcy egzaminów zdają się tu ignorować fakt istnienia choćby dialogów książkowych.) No i jak tu się dziwić, że osoby mające na co dzień do czynienia z odmiennego typu materiałem radzą sobie coraz gorzej z tym komponentem egzaminu?

Kolejnym problem jest umiejętność koncentracji. Łatwo podnieść wrzask, że dzisiejsza młodzież nie potrafi się nad niczym skoncentrować i dlatego wyniki z rozumienia tekstu pisanego są tak marne. Takie wyjaśnienie byłoby jednak kompletną bzdurą, gdyż umiejętność koncentracji jest rozwinięta u współczesnej młodzieży dość dobrze. Znam osoby, które nie potrafi skoncentrować się nad jednostronicowym tekstem, ale potrafią poświęcić kilka lub kilkanaście godzin bez przerwy na rozgrywkę w sieci. No to jak to jest? Potrafi się taki człowiek skoncentrować czy nie? Odpowiedź jest prosta: tak, jeśli to, nad czym się koncentruje, jest dla niego ciekawe i motywujące. Teksty ciekawe i motywujące nie są, ponieważ są bodźcami INNEGO RODZAJU, a ludzie mają przeważnie problem z czerpaniem przyjemności z rzeczy, których nie znają, albo znają słabo.

Coraz gorsze wyniki z rozumienia tekstu pisanego zawdzięczamy więc temu, że młodzież czyta innego rodzaju teksty niż prezentowane na egzaminach. Zdający mają również problem z pewnym rodzajem koncentracji, gdzie trzeba uwagę utrzymywać na bodźcu statycznym, który nie zapewnia natychmiastowej nagrody. Dziwię się tutaj wykładowcom, którzy są zaskoczeni słabymi wynikami z "readingu". Przecież wystarczy posłuchać czy poczytać wypowiedzi samych studentów: "Czytanie jest trudne", "Czytanie jest nudne", "Nie lubię czytać". Studenci informują nas wprost o swoim problemie z czytaniem, a my nie robimy nic, aby odpowiednio wcześnie wcześnie im pomóc. Pamiętać też należy, że obecnie wielu studentów filologii angielskiej wywodzi się z domów bez tradycji akademickich, a posługiwanie się angielskim traktują oni użytkowo.

Po tym długim wywodzie na temat rozumienia tekstu pisanego łatwiej nam będzie wyjaśnić, dlaczego dla odmiany Listening przestał być problemem dla zdających. Słuchanie nagrań i oglądanie filmów w języku obcym przestało być czynnością wykonywaną sporadycznie. Na rynku księgarskim jest obecnie o wiele więcej materiałów dedykowanych dla samej sprawności słuchania: osobne książki z płytami, czy choćby Past Papers do egzaminów Cambridge. Zaopatrzenie się w tego typu materiału nie stanowi najmniejszego problemu. Co do filmów zaś... hmmm... Proszę podnieść paluszek w górę kto NIE ściąga spiraconych filmów kinowych i seriali. Nasz kontakt z językiem mówionym po prostu wzrósł drastycznie, a przy tym spowszedniał. Magnetofon na lekcji angielskiego to normalka. Wakacyjny wyjazd do Anglii to codziennośc. Oglądanie filmu bez zagłuszacza w postaci lektora to oczywistość. Więc jak tu się dziwić, że słupek z "listeningu" idzie w górę?

A co z umiejętnością koncentracji nad tekstem mówionym? Zwróćmy uwagę na to, że jeden (!) odcinek serialu filmowego to 30-40 minut gadania. Oglądamy taki odcinek bez dzielenia go na części, gdyż chcemy po prostu dowiedzieć się jak najszybciej, co się w odcinku wydarzyło. Oglądając film w ten sposób niejako ćwiczymy "z zapasem", gdyż na egzaminie jedno nagranie audio potrwa najwyżej od kilku do kilkunastu minut. (Tutaj podobna uwaga jak przy tekście pisanym: dlaczego na egzaminach nie prezentuje się zdającym nagrań video? Przecież w życiu codziennym musimy najcześciej radzić sobie z sytuacjami, gdzie informacja wizualna jest OBECNA. Oczywiście wiem, że na egzaminach jest też część ustna, niemniej chyba nadeszła już pora, aby przygotowujący egzaminy zastanowili się nad tym, czy ich formuła nie staje się już archaiczna...)

6 komentarzy:

  1. od P.K.
    Wydaje mi się, że słabsze wyniki z "czytania" nie są tylko problemem związanym z czytaniem tekstów po angielsku, ale także po polsku. Sądzę, że obecnie duża cześć osób ma trudności z czytaniem ze zrozumieniem. Gdy chodziłam do liceum naciskano na nas abyśmy jak najwięcej czytali i ćwiczyli umiejętność czytania tekstu ze zrozumieniem. Zgodzę się z Tobą, że coraz częściej odchodzi się od czytania dłuższych form wypowiedzi, a zastępuje się je komentarzami, podpisami itd. Ale jak zmusić młodych ludzi żeby więcej czytali? Jeśli sami nie pokochają czytania, będą czytać tylko obowiązkowe lektury a niechęć do czytania będzie narastać. Problemy z czytaniem po polsku przełożyłabym na takie same trudności z czytaniem po angielsku. Chociaż z własnego doświadczenia wiem, że nieraz brak znajomości jakiś słówek rzutuje klęskę w dobrym czytaniu...
    A co do umiejętności słuchania, zgodzę się z Tobą. Jesteśmy "skazani" na wszechobecny kontakt z angielskim. Piosenki, filmy, gry...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, w zupełności się zgadzam. Jeśli ktoś przeczyta wiele książek i tekstów po polsku, wówczas może się "podeprzeć" pewnymi strategiami czytając teksty angielskie. Czytanie po polsku w szkole podstawowej, gimnazjum i liceum daje później "bonusa" na studiach filologicznych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Angel, pisząc o gorszych wynikach z readingu, nie wspomina o faktach, bez których cały ten obraz wydaje się niepełny:
    http://wyborcza.pl/1,76842,8034362,Co_internet_robi_nam_z_mozgiem.html

    A wiedząc to co wyżej, można zapytać, czy to dobrze, że odwróciliśmy wczesny proces rozwoju cywilizacji; i czy autorzy egzaminów typu comprehension (w tym reading comprehension) powinni się z tym pogodzić. Uważam, ze nie. Egzaminy, o których pisze Angel (certyfikatowe, rozszerzona matura i in.) nie są dla ludzi, którzy traktują język użytkowo (w tym najpopularniejszym, surwiwalowym znaczeniu). Aaaa, i jeszcze jedno: jeżeli ktoś potrafi już tylko zrozumieć 30-minutowy odcinek serialu, to raczej należy uznać, że do poprzeczki na pewnej wysokości nie doskoczy i już, a nie ubolewać, że ta poprzeczka jest za wysoko i koniecznie trzeba ją obniżyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Artykuł ciekawy, ale to raczej punkt wyjściowy do osobnego wpisu na bloga.

    Co do egzaminów – ja nie stawiam tu pytania, co do zasadności egzaminów jako takich, lecz staram się jedynie zwrócić uwagę na pewne zjawisko, które dzieje się na naszych oczach: wyniki z Listening Comprehension rosną niejako "same z siebie".

    Co do seriali – polecam obejrzenie przynajmniej jednego odcinka "Connections", oczywiście ze zrozumieniem (bez lektora i bez subtitles). Wtedy będzie można postawić ponownie pytanie o wysokość poprzeczki.

    Zresztą nigdzie nie wyrażam ubolewania z powodu POZIOMU egzaminu. Zwracam tylko uwagę, że na wystandaryzowanych egzaminach – czyli takich, gdzie poziom jest niezmienny od lat (np. FCE) – słupki zamieniły się miejscami. I tyle. Dogłębną analizę zjawiska zostawiam lepszym od siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Co do seriali – polecam obejrzenie przynajmniej jednego odcinka "Connections", oczywiście ze zrozumieniem (bez lektora i bez subtitles). Wtedy będzie można postawić ponownie pytanie o wysokość poprzeczki"

    Moje rozważania odnoszą się w 100% do poprzeczki intelektualnej/poznawczej, a nie językowej.

    OdpowiedzUsuń
  6. A moje rozważania – do poprzeczki językowej ORAZ intelektualno-poznawczej.

    Polecam też miniserial "Guns, Germs and Steel" przygotowany przez Jareda Diamonda (profesor geografii i fizjologii na UCLA).

    http://www.pbs.org/gunsgermssteel/show/index.html

    OdpowiedzUsuń